Oglądaj z Live Nation

    Wiecej informacji

    Celem odysei jest powrót do domu odmienionym - wciąż tym samym człowiekiem, ale w jakiś sposób bogatszym, mądrzejszym i lepszym, noszącym dumnie blizny po podróży. Nowy album Bass Drum of Death "Say I Won't" jest efektem końcowym podróży, która zabrała wokalistę i lidera zespołu Johna Barretta z małego miasteczka w Mississippi i wysłała go na drugi koniec świata z powrotem do domu. Muzyka nadal rozdziera, gitarami i perkusją, które brzmią jak wybuchające bomby, a melodie są bardziej chwytliwe niż kiedykolwiek, wykrzykiwane przez charakterystyczny wrzask Barretta. Ale muzyka brzmi teraz inaczej, bardziej spokojnie, napędzana przez nową siłę. "Say I Won't" to płyta weterana zespołu, który odnalazł swój krok i pochylił się nad nim, pozbywając się nadmiaru i odnajdując surowy rdzeń swojego brzmienia.

     

    "Say I Won't", piąta płyta zespołu, ukazała się w czasie ogromnych zmian dla Barretta, który podczas pandemii przeniósł się z Nowego Jorku do swojego rodzinnego miasta Oxford w stanie Mississippi. Płyta jest również innego rodzaju powrotem do domu, ponieważ zespół ponownie dołączył do grona Fat Possum - wytwórni, która wydała ich pierwszą płytę "GB City" w 2011 roku.

     

    "Przeprowadzka do Oxfordu była bardzo potrzebnym resetem" - mówi Barrett. "Kiedy zaczynałem, chciałem po prostu grać w punkowym zespole, pić piwo i podróżować. Nie myślałem o tym zbyt wiele. I naprawdę się wypaliłem. Kiedy wróciłem do domu, zacząłem znowu pisać piosenki, tak dla zabawy. Zdałem sobie sprawę, że chcę, aby ta płyta miała bardziej rodzinny charakter. Powrót do Fat Possum był więc łatwy. O wiele lepiej pracuje się z ludźmi, których znam, kocham i uwielbiam za wszystko, co robią".

     

    "Say I Won't" jest pierwszym albumem Bass Drum of Death, który Barrett napisał i nagrał z zespołem. W pracy z innymi muzykami odnalazł wolność, która wcześniej nie była dla niego dostępna, otwierając różne aspekty pisania piosenek. Był to proces nagrywania na żywo, nakładania warstw na różne części i dogrywania, a następnie usuwania wszystkiego z powrotem do sedna piosenki, zachowując nienaruszone, dzikie serce muzyki.

     

    "Moje pierwsze dwie płyty zostały nagrane w całości przeze mnie, przy użyciu mojego sprzętu, laptopa i mikrofonu Snowball USB" - mówi Barrett. "Zostały zrobione szybko i tanio jako pretekst do trasy koncertowej. Z tą płytą nie chciałem się spieszyć. Chciałem stworzyć coś dobrego, z czego byłbym dumny".

     

    Zespół nagrał nową płytę z Patrickiem Carneyem z Black Keys w Audio Eagle Studios w Nashville. "To w zasadzie dom Pata" - mówi Barrett. "To było jak plac zabaw. Przygotowaliśmy się i nagrywaliśmy utwory na żywo. Reżyserka i pomieszczenie nagraniowe znajdują się na dwóch różnych piętrach, więc graliśmy kawałek, a Pat zbiegał po schodach i mówił nam co zmienić".

     

    Rezultatem jest ukierunkowana na groove, nawiązująca do lat 70. kolekcja rockowych utworów, z tempem ustawionym na szybką jazdę i mnóstwem gitar. W muzyce jest energia i witalność, z których znany jest zespół, ale z dodatkowym impulsem, który pochodzi od nowych członków zespołu i z nowej perspektywy.

     

    Otwierający album utwór "Find It" jest doskonałym ucieleśnieniem nowej ery zespołu, nagłym podmuchem punkowego Britpopu, z riffami i charakterystycznymi motywami oraz stałym, grzmiącym rytmem perkusisty Iana Kirkpatricka. Utwór ten wprawia Barretta w refleksyjny nastrój, gdy śpiewa: "I know all the world around me's crumbling/I'm left holding the bag and stumbling/Who knows, I might be the problem". To nowa, bardziej trzeźwa perspektywa dla rockmana grającego przez całe życie, z dodatkową mocą wynikającą z wzięcia odpowiedzialności za własne życie i problemy.

     

    "To odniesienie do moich osobistych problemów i nie tylko" - mówi Barrett. "Utwór opowiada o tym, że miejsce, w którym żyjesz, czy to małe miasteczko Mississippi, czy Nowy Jork, nie ma znaczenia. Nic nie ma znaczenia, dopóki nie zmienisz siebie. To zależy od ciebie".

     

    "Say Your Prayers" to współpraca z Mikiem Kerrem z Royal Blood. W tym utrzymanym w średnim tempie utworze Barrett śpiewa: "The wolf is in your bed/But the Devil's knocking at your door". Całość charakteryzuje pewna postawa, z górą sludge'owych riffów, splątanych harmonijek dzięki uprzejmości brata Jima Barretta i rytmu nadającego się do filmowej sceny pościgu samochodowego.

     

    "Ta piosenka jest o zobaczeniu kogoś na imprezie i wiedzeniu, że to zła wiadomość" - mówi Barrett - "rodzaj sytuacji podobnej do Meduzy. Opowiada o pokusie i uleganiu jej, a także o konsekwencjach tego. Myślę, że w pewnym sensie jest to piosenka o rozstaniu".

     

    Na "Say I Won't" ożywiony Barrett odpala wszystkie silniki, wspierany przez swój jak dotąd najlepszy zespół. Jest to Bass Drum of Death w ich najbardziej luźnym i melodyjnym wydaniu, prawdziwa rockowa płyta we wszystkich możliwych aspektach. To powrót do przeszłości poprzez pójście naprzód, z dojrzałością i swadą, która pochodzi z dekady grania muzyki w trasie i przetrwania, aby o tym opowiedzieć. Przede wszystkim "Say I Won't" to świetna muzyka do słuchania, stworzona do jazdy z włączonym stereo.

     

    "Musiałem na nowo nauczyć się, że tworzenie muzyki to cholerna zabawa" - mówi Barrett - "i powinieneś się dobrze przy tym bawić. Jeśli to sprawia, że jesteś nieszczęśliwy, to jaki w tym sens?" śmieje się. "Ale kiedy piosenka staje się hitem, to najlepsze uczucie na świecie. O tym właśnie jest ta płyta. O powrocie do tego dobrego miejsca i pozostaniu tam".

     

    01.09.2023 

    Gatunki

    Więcej koncertów Live Nation